Choroba, utrata pracy, śmierć bliskiej osoby, ale też awaria samolotu podczas lotu mogą wywołać traumę. Zespołu stresu pourazowego może doświadczyć każdy, nie tylko żołnierze powracający z wojny. Jak stresujące zdarzenia przekuć w pozytywne zmiany - na to pytanie odpowiada Joanna Zapała, psycholog i psychoterapeta, kierownik studiów podyplomowych „Psychosomatyka i somatopsychologia" na Uniwersytecie SWPS.

Stres jest nieodłączną częścią życia. Często jednak nie zdajemy sobie sprawy, jak głęboki wpływ może na nas wywierać. Senność, ale też nadmiernie pobudzenie czy bóle kręgosłupa i głowy to tylko niektóre jego symptomy. Ciągle zajęci sobą i swoimi myślami, jesteśmy nieświadomie oddzieleni od odczuć płynących z ciała. Ledwo przywiążemy się do uczucia spokoju po dobrze wykonanym zadaniu, pojawia się lęk przed nowym wyzwaniem. Zakończymy z zadowoleniem remont, już odczuwamy potrzebę kolejnego. Opanujemy część materiału z języka angielskiego, a już za chwile mamy niedosyt. I tak w kółko. Jest też grupa osób, która nie lubi zmian. Pragnie wszystko zatrzymać po staremu, dzięki temu czuje się bezpiecznie. Zamiast spokoju przyczynia się to do napięć, bo czasu nie da się zatrzymać, a zmiany są nieuniknione. To, co możemy zmienić, to zwiększyć umiejętności radzenia sobie z niepożądanymi doświadczeniami dnia codziennego.

Jak rozpoznać PTSD

Nagłe dowiadujemy się o tym, że u bliskiej osoby albo u nas samych zdiagnozowano ciężką chorobę. O mały włos nie straciliśmy życia w wypadku. Niespodziewanie dostaliśmy wiadomość, że przyjaciel zaginął w górach. Byliśmy świadkiem gwałtu, morderstwa, porwania. Po takich doświadczeniach może wystąpić zespół stresu pourazowego (PTSD - z ang. posttraumatic stress disorder ). Zwykle pierwsze symptomy pojawiają się po kilku tygodniach lub miesiącach od traumatycznego zdarzenia. Wracają natrętne, dręczące wspomnienia i sny. Mamy poczucie jakby traumatyczne wydarzenie działo się ponownie - doświadczamy tzw. flashbacku. Wszystko wokół przypomina o jakimś aspekcie traumatycznego zdarzenia. Cierpimy.

U osób z PTSD terapeuci obserwują fizjologiczne pobudzenie, które może utrzymywać się długo po zdarzeniu. Często osoby te będą starały się unikać wszelkich bodźców związanych z traumą lub reagować na nie odrętwieniem, niemożnością przypomnienia sobie ważnych aspektów zdarzenia, wyobcowaniem. Dotyka je zaburzenie snu, koncentracji uwagi, irytacja, wzmożona czujność oraz poczucie braku przyszłości. Zespół stresu pourazowego, który dotyka kilku procent populacji i nasila się w niektórych grupach zawodowych, można rozpoznać, jeżeli czas trwania powyższych objawów jest dłuższy niż miesiąc. Jego rozwój zależy od intensywności traumatycznych doświadczeń, sposobu ich przeżywania, a także wsparcia otrzymanego z zewnątrz. Może być jednak przyczyną potraumatycznego wzrostu (ang. posttraumatic growth).

Trauma to zdarzenie psychofizjologiczne. Nie powoduje ono bezpośredniego uszkodzenia ciała, ale może powodować realny ból.

Kiedy życie staje się nie do zniesienia

U 34-letniej Katarzyny rozpoznano chorobę nowotworową piersi. Przeszła operację oszczędzającą i radioterapię. Leczenie przynosiło dobre wyniki. Miała ogromną nadzieję na powrót do zdrowia. Skierowano ją pod opiekę przyszpitalnej poradni. Relacje z nowym lekarzem prowadzącym okazały się dla niej niesatysfakcjonujące. Wizyty były krótkie, lekarz niechętnie tłumaczył niezrozumiałe kwestie i zdawkowo odpowiadał na pytania. Czuła się jak intruz. Podczas jednej z wizyt kontrolnych lekarz skwitował wyniki badań słowem: „Niedobrze". Zaniepokojona pacjentka chciała wiedzieć, co jest nie tak. Lekarz, wypisując skierowanie na dodatkowe badania, odpowiedział: „Potrzeba dalszych badań". Na wszystkie pytania odpowiadał niezmiennie: „Potrzebujemy dalszych badań". Odprowadzając pacjentkę, otworzył drzwi na korytarz przychodni, gdzie kłębił się tłum pacjentów. Katarzyna nadal próbowała uzyskać jakiekolwiek informacje. „Ma pani wznowę" - rzucił w końcu zniecierpliwiony i poirytowany lekarz - „Potrzebujemy dalszych badań".
Kobieta przeżyła szok, poczuła się samotna i bezradna, wystawiona na spojrzenia innych pacjentów z kolejki. Nie pamięta, jak wróciła do domu. Mąż był w delegacji. Poczuła przerażającą niemoc. Mimo upływającego czasu od tamtego momentu cierpiała na koszmary senne. Powracały do niej wspomnienia fatalnego sposobu przekazania diagnozy. Miała problemy z koncentracją i silne leki związane z wizytami w szpitalu. Pomimo że w obszarze leczenia onkologicznego nastąpiła znacząca poprawa, zgłosiła się do psychologa, ponieważ jej życie stało się nie do zniesienia.

Boli psyche, boli ciało

PTSD powoduje rozszczepienie umysłu i ciała. Dysponujemy dwoma odrębnymi systemami pamięci: jawną i utajoną. Różnią się one od siebie ze względu na rodzaj przechowywanych informacji i sposób ich wydobywania.

Pamięć utajona, czyli nieświadoma, dotyczy ciała migdałowatego w ludzkim mózgu. Jest ona aktywna podczas zdarzeń traumatycznych, ponieważ nie podlega ona działaniom hormonów stresu. Odpowiada za automatyczne umiejętności w naszym funkcjonowaniu i aktywna jest od momentu narodzin. Sytuacja odwrotna jest z pamięcią jawną, świadomą, która związana jest głównie z hipokampem. Odpowiada za aspekty poznawcze, opis procedur, fakty. Wspomnienia traumatycznego zdarzenia zostają odłączone od innych zapamiętanych w utajony sposób obrazów, doznań, emocji, zachowań.

Terapia traumy polega właśnie na połączeniu jawnych i utajonych wspomnień w jedną narrację o traumatycznym zdarzeniu i jego następstwach. Rolą terapeuty jest nadanie sensu doznaniom tak, by osoba po traumatycznym przejściu mogła równocześnie myśleć i czuć. Kluczowe jest odesłanie traumatycznego zdarzenia w przeszłość tak, by nie przerabiać go wciąż na nowo, jakby ono ciągle miało miejsce. Potrzebne jest też zniwelowanie nadmiernego pobudzenia autonomicznego układu nerwowego związanego z traumatycznymi wspomnieniami, bo to może też wywołać zaburzenia somatyczne i choroby ciała, których etiologię trudno będzie ustalić lekarzowi. W efekcie wielu pacjentów z nierozpoznanym i nieleczonym PTSD, zamiast udać się na psychoterapię, szuka pomocy u ortopedów, kardiologów czy endokrynologów. Zamiast szukać przyczyny w psychice, pacjenci z zaburzeniami organów wewnętrznych, uciskiem w klatce piersiowej czy silnymi bólami głowy, kręgosłupa, barku, biodra, klatki piersiowej tracą czas na kolejne konsultacje medyczne. Ponadto zespół stresu pourazowego objawia się spłyconym sposobem przeżywania świata (nic mnie nie cieszy), uczuciem odrealnienia (nigdzie nie pasuję), wycofaniem (nic mi się nie uda) i ogólnym pogorszeniem codziennego funkcjonowania (nic mi się nie chce). Dlatego w leczeniu stresu pourazowego niezmiernie ważna jest współpraca pomiędzy specjalistami różnych dziedzin. Efekty terapii są zależne od osobowości, doświadczeń, uwarunkowań biologicznych, ale też uznania społecznego i wsparcia, które dostaje pacjent.

Trzęsienie mózgu w chmurach

Krzysztof to 47-letni biznesmen. Zawsze dobrze ubrany, zorganizowany, skupiony na zadaniu. Typ człowieka, dla którego najważniejsza jest realizacja celów zawodowych, często kosztem wolnego czasu, rodziny, zdrowego stylu życia. Cechuje go niecierpliwość i skłonność do irytacji. Relaks kojarzy z alkoholem. Bardzo wymagający wobec współpracowników i podwładnych, nie stroni od agresywnych zachowań. Życie duchowe nie ma dla niego znaczenia. Krzysztof wracał samolotem z kolejnej ze swoich licznych podróży służbowych. Nagle poinformowano pasażerów o awarii podwozia, która nie pozwalała na lądowanie. Samolot przez godzinę krążył, zanim bezpiecznie wylądował na płycie lotniska. To był punkt zwrotny w życiu Krzysztofa. Targały nim silne emocje, od przerażenia i bezradności po furię i rozpacz. Podsumował swoje dotychczasowe życie, uświadomił sobie niezaspokojone potrzeby, odsuwane plany. Podjął decyzje o zmianie. Od tego zdarzenia zaczął równoważyć sfery własnej egzystencji. Zadbał, by w jego życiu było więcej radości, troski o siebie i innych, poczucia sensu i wartości. Przeorganizował pracę tak, aby zaczęła przynosić zysk nie tylko jemu, ale również innym.

Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni

Historia Krzysztofa pokazuje zjawisko określane potraumatycznym wzrostem. Termin ten wprowadzili Richard G. Tedeschi i Lawrence G. Calhoun w 1996 r., a oznacza, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju transformacją i pozytywną zmianą psychologiczną. Twórcy koncepcji posttraumatic growth wskazują na trzy pozytywne zmiany: w percepcji siebie, w relacjach z innymi i w filozofii życiowej. Często słyszymy przecież, że niezwykle trudne doświadczenie okazało się w efekcie wartościowe. Wiele osób po przeżyciu traumy dochodzi do przekonania, że lepiej mogą sobie poradzić w skrajnie trudnych warunkach. W relacjach z innymi stają się bardziej empatyczni, wrażliwi, współczujący, a dotychczasowe relacje z bliskimi oceniają jako bardziej wartościowe. Stają się dojrzalsi, zadowoleni. Często zmieniają swoje poglądy na życie i fundamentalne przekonania, stając się ludźmi bardziej otwartymi i tolerancyjnymi. W obliczu traumatycznego zdarzenia, które zaburza obraz dotychczasowego świata, odczuwamy potrzebę rewizji starych schematów i zasad. Zmieniamy priorytety i oczekiwania. Aby uporać się z negatywnymi emocjami, jakie niesie ze sobą trauma, ważne jest nadanie jej sensu. Trauma może być traktowana jako historia wzbogacająca życie człowieka, ale tylko wtedy, gdy czujemy wsparcie otoczenia. Kolejnym warunkiem potraumatycznego rozwoju jest wcześniejsze doświadczenie negatywnych skutków traumy i przepracowanie ich, by poprawić swoje funkcjonowanie. Nie oznacza to, że samo doświadczenie traumatyczne jest czymś pożądanym i koniecznym do rozwoju, ani że każda osoba, która przeżyje traumę, doświadczy wzrostu. Mimo badań wskazujących, iż zjawisko wzrostu potraumatycznego jest częste (w 30-90 proc. przypadków), należy podkreślić, że to nie trauma powoduje rozwój, ale sposób, w jaki sobie z nią radzimy.

 

Artykuł był publikowany w listopadowym wydaniu "Newsweek Psychologia Extra 1/15”.
Czasopismo dostępne na stronie sklep.newsweek.pl

258 joanna zapala

Joanna Zapała

Psycholożka kliniczna, psychoterapeutka, psychoonkolożka i superwizorka psychoonkologii. Jest dyrektorką Centrum Psychoterapii Integralnej, prezeską Stowarzyszenia Psyche Soma Polis w Poznaniu oraz kierowniczką studiów podyplomowych „Psychosomatyka i somatopsychologia" na Uniwersytecie SWPS.

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia