Walentynki to, co by nie mówić, miły obyczaj i nie wiem dlaczego niektórych tak oburza. Że zapożyczony? Przepraszam, a czy inne zwyczaje są ewidentnie nasze, polskie i czy takie rzeczywiście być muszą? Zresztą w warunkach polskich działania walentynkowe nabrały innego charakteru. Zawęziły nieco swój zakres i obejmują raczej partnerów związków, podczas gdy w innych krajach są sposobem żartobliwego sygnalizowania zainteresowania wobec rożnych osób płci przeciwnej, niekoniecznie tych, z którymi jesteśmy związani lub bardzo tego chcielibyśmy.

Komercyjne święto?

Gotowe karteczki z napisem na jednej stronie „jesteś jedną z najbliższych mi osób” z dodatkiem na drugiej „to znak, że powinienem koniecznie poszerzyć kontakty” pokazuje, że Walentynka nie musi być wyznaniem miłości, ale rodzajem towarzyskiej zaczepki bez głębszych konsekwencji.

I znowu, tak jak stało się już ze wszystkimi świętami, to również strasznie się skomercjalizowało. Drogie prezenty i luksusowe wycieczki powodują, że Walentynki zaczynają się dzielić na te pierwszej i drugiej kategorii. Z internetu spłynęła do mnie lawina tego typu propozycji. Zastaw się a postaw się. Im będzie drożej, tym będzie lepiej.  Tymczasem oczywiście wcale tak być nie musi. 

Walentynka ma być leciutka jak piórko, zabawna i bez konsekwencji.

Spontaniczność, pomysłowość, humor

Walentynki powinny być jeszcze jednym sposobem okazania sobie nawzajem ciepłych uczuć, miłej pamięci, wykazania się fantazją, pomysłowością i wdziękiem. Zrobieniem wysiłku, by przerwać monotonię często duszącą wzajemne relacje. To robi dobrze i przyjaźni, i parom w związkach. Zauważmy się od nowa, przypomnijmy sobie, że coś nas łączy i wyróżnia, a przy okazji, jak można zawołać za dawną piosenką Agnieszki Osieckiej, śpiewaną brawurowo przez Marylę Rodowicz: „nie czekajmy do pierwszego, zróbmy wszyscy coś głupiego”. Bo Walentynki mają być roześmiane i traktowane pół żartem, pół serio, no i oczywiście nie obowiązkowe, tylko spontaniczne. Raz wysyłam karteczki, a raz nie. Raz dostaję, a raz nie. I tak ma być. Mają ubarwiać życie i zaskakiwać, a nie być jak wyczerpany goździk na niegdysiejszy Dzień Kobiet.

Walentynka ma być leciutka jak piórko, zabawna i bez konsekwencji. Dlatego wysyłajmy śmiało walentynkowe karteczki do osób, które się tego nie spodziewają, a z każdą otrzymaną  przesyłką nie wiążmy od razu matrymonialnych nadziei.

 

258 Katarzyna Popiolek

O autorce

dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. Uniwersytetu SWPS - psycholog, dziekan katowickiego wydziału Uniwersytetu SWPS. Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki relacji międzyludzkich w bliskich związkach, sposobów udzielania pomocy i wsparcia, zachowań w sytuacjach kryzysowych. Prowadzi badania nad percepcją czasu i jej konsekwencjami. Lubi przekładać wiedzę naukową na język praktyki: prowadzi działalność popularyzatorską i szkoleniową. Jako katowiczanka angażuje się w sprawy ważne dla Śląska i jego mieszkańców („wszędzie jej pełno”, jak mówią przyjaciele) – jest współzałożycielką Fundacji Pomocy „Gniazdo”, a także Instytutu Współczesnego Miasta. Stale współpracuje z mediami, w których jako psycholog komentuje wydarzenia, działa też w teatrze, prowadząc autorskie warsztaty psychologiczne z widzami.

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia