Przemoc jest demokratyczna. Może dotknąć każdy związek – niezależne od wieku partnerów, ich statusu majątkowego i pozycji społecznej. Czasem przybiera wyrafinowane, niewidoczne gołym okiem formy. Drobiazgowe rozliczanie z wydatków, mocno przesadzony krytycyzm, wyśmiewanie, gaslighting – trudno uchwytna przemoc, która wyrządza realną krzywdę.

Jak działa mechanizm przemocy w związkach, komentuje dr Robert Kowalczyk, psycholog i seksuolog kliniczny.

Przemoc ekonomiczna. „Żywiciel rodziny” kontra „darmozjazd”

Często zaczyna się niewinnie. Jeden z partnerów stwierdza, że przejmie kontrolę nad wspólnymi finansami, bo druga strona nie jest gospodarna. A oszczędzać trzeba – takie czasy. Potem następuje wydzielanie małych sum i skrupulatne odpytywanie z wydatków. Blokada konta. Przejmowanie pensji. Szantaż: „Nie dam ci pieniędzy, jeśli nie zrobisz tego, o co proszę”. Wydzielanie produktów i nakaz restrykcyjnego oszczędzania, np. wody czy elektryczności. Za każdym razem o pieniądze trzeba prosić i spełniać różne warunki, aby je dostać. Partnerzy mogą też nie informować się o całości majątku, po kryjomu przepisać jego część innej osobie albo nie brać pod uwagę zdania drugiej osoby przy podejmowaniu ważnych decyzji finansowych. Przemoc ekonomiczna to również uchylanie się od płacenia alimentów czy zaciąganie długów bez zgody partnera/partnerki.

Przemoc ekonomiczna jest trudno uchwytna, ale bardzo bolesna. „Przemoc fizyczną łatwo zdefiniować, przemoc ekonomiczna trudniej zauważyć i udowodnić. Polega ona na manipulacji przewagą materialną w celu kontrolowania drugiej osoby. Bardzo rzadko przyjmuje postać otwartego szantażu. To raczej stopniowe budowanie swojej przewagi i osłabianie drugiej osoby” – czytamy w raporcie „Przemoc ekonomiczna w związkach” przygotowanym przez Fundację Instytut Spraw Publicznych.

Przemoc ekonomiczna przybiera także bardziej wyrafinowane formy. – Osoba przemocowa chce zdominować ofiarę i przejąć nad nią kontrolę, żeby wymusić określone zachowania. W tym celu zastrasza ją i poniża. W przemocy ekonomicznej dodatkowo narusza własność prywatną, ale nie tylko. Może także utrudniać podjęcie pracy czy podwyższenie kwalifikacji zawodowych, aby ograniczyć samodzielność drugiej osoby – tłumaczy dr Robert Kowalczyk. – Zazwyczaj mamy do czynienia z eskalacją przemocy. Agresor stopniowo uzależnia od siebie ofiarę. Wyobraźmy sobie związek, w którym partner przez wiele lat wymuszał na kobiecie, aby zajmowała się domem i dziećmi, bo jest to jej naturalny obowiązek, i zrezygnowała z pracy zawodowej. Jednocześnie budował w niej poczucie, że do niczego się nie nadaje, nic nie potrafi i wszystko jemu zawdzięcza. Nagle on oznajmia, że ma kochankę, którą ona powinna zaakceptować albo wynieść się z domu. Czy to zrobi – bez wykształcenia, doświadczenia zawodowego, środków do życia? Ze skrajnie niskim poczuciem własnej wartości i wyuczoną bezradnością? To będzie bardzo trudne.

„Jeśli włożymy żabę do garnka z wrzątkiem, to natychmiast wyskoczy. Jeśli natomiast włożymy żabę do garnka z chłodną wodą i będziemy ją wolno podgrzewać aż do wrzenia, to żaba ugotuje się i zginie” – w obrazowy sposób tłumaczą mechanizm przemocy autorki przytoczonego wyżej raportu, Agata Chełstowska, Małgorzata Druciarek i Aleksandra Niżyńska.

– W pewnym momencie ofiara stara się już tylko zminimalizować przemoc. Dobrze ilustruje ten mechanizm hasło „Bo zupa była za słona”. Przyczyna przemocy jest lokowana nie w agresorze, lecz na zewnątrz. Jeśli ją usunąć, wszystko będzie dobrze, albo wystarczająco dobrze, bo oczekiwania ofiary z czasem stają się mniejsze – dodaje dr Kowalczyk.

Gaslighting. Chyba masz coś z głową, idź się leczyć

W przedwojennej sztuce „Gas Light” Patricka Hamiltona apodyktyczny mąż wmawia swojej żonie chorobę psychiczną. Używa przy tym wyrafinowanych technik perswazyjnych, umiejętnie manipuluje elementami rzeczywistości. „Jak to, słyszysz dźwięki, których nie ma? Widzisz rzeczy, które nie istnieją?” – mąż dopytuje z pozorną troską. Z czasem kobieta zaczyna wierzyć, że jest chora. Staje się zalękniona, wycofana, skrajnie podejrzliwa, wręcz paranoiczna. Dziś wiemy, że bohaterka padła ofiarą gaslightingu. W przemocowych związkach jest to tendencja do manipulacji partnerem tak, by miał on/ona wrażenie, że odchodzi od zmysłów, jest niestabilna emocjonalnie, nie może sobie ufać, więc najlepiej by zawierzyła swojemu oprawcy. Dr Robin Stern, zastępczyni dyrektora w Centrum Inteligencji Emocjonalnej Uniwersytetu Yale, w książce „The Gaslight Effect” wymienia najczęściej stosowane przez gaslighetrów triki: zaprzeczanie temu, co mówi ofiara i opowiadanie kłamstw na jej temat najbliższemu otoczeniu, izolowanie od rodziny i najbliższych, podważanie uczuć, uderzanie w czułe punkty, wzbudzanie poczucia winy, wprowadzanie w dezorientację poprzez zaprzeczanie rzeczywistym informacjom czy zdarzeniom.

Przeważnie gaslighterami są mężczyźni o psychopatycznych cechach charakteru. „Gaslighterzy często zdradzają, nadużywają różnorakich substancji, mają konflikty z prawem. Z jednej strony nie chcą odejść od partnerów, a z drugiej nie potrafią ich szanować. Jako psychopaci nie szanują nikogo, ludzie są im potrzebni tylko do zaspokajania własnych potrzeb. Ofiarami gaslighterów są zazwyczaj osoby, które nie wierzą w siebie i mają niskie poczucie własnej wartości” – piszą Joanna Helios i Wioletta Jedlecka w książce „Współczesne oblicza przemocy”.

– Sprawca przemocy deleguje odpowiedzialność za nią na zewnątrz. Ofiara przejmują ten sposób widzenia – jak ona się zmieni, to on nie uderzy, nie krzyknie, nie będzie zabierać pieniędzy. Z czasem zaczyna chronić sprawcę – on wcale nie jest taki zły, przecież się stara, a poza tym ja go znowu zdenerwowałam. Przez lata przechodzi intensywne pranie mózgu. Dlatego tak bardzo potrzebna jest pomoc osoby z zewnątrz. Może to być rozmowa z kompetentnym specjalistą, pracownikiem socjalnym, psychologiem, pedagogiem, która pozwoli uświadomić sobie i zrozumieć mechanizmy przemocy. Najtrudniejsze to uświadomić sobie, że jesteśmy ofiarami przemocy – że nie jest to ani norma, ani naturalny porządek świata – wyjaśnia dr Kowalczyk.

W pewnym momencie ofiara stara się już tylko zminimalizować przemoc. Dobrze ilustruje ten mechanizm hasło „Bo zupa była za słona”. Przyczyna przemocy jest lokowana nie w agresorze, lecz na zewnątrz. Jeśli ją usunąć, wszystko będzie dobrze, ale wystarczająco dobrze, bo oczekiwania ofiary z czasem stają się mniejsze

Przemoc emocjonalna. Teraz ci pokażę!

Przesadna kontrola, wyśmiewanie, okazywanie dezaprobaty, upokarzanie w gronie innych osób, umniejszanie osiągnięć, grożenie, izolowanie, wywieranie presji, odmowa pomocy przy prowadzeniu domu i opiece nad dziećmi – repertuar środków, którymi posługują się sprawcy przemocy emocjonalnej jest niezwykle bogaty. Chcą oni całkowicie zdominować i uzależnić od siebie partnera/partnerkę. Z czasem ofiara – pozbawiona godności, wiary w siebie i własną skuteczność – zaczyna wierzyć, że zasłużyła sobie na złe traktowanie. Jej oczekiwania względem partnera/partnerki są coraz niższe – czuje wdzięczność za to, że w ogóle z nią jest, zamiast domagać się szacunku i dobrego traktowania.

– W przemocy psychicznej, podobnie jak w fizycznej, występują określone fazy. Najpierw jest wybuch złości, zastraszanie i grożenie. Potem następuje faza tzw. miodowego miesiąca – wyjaśnia dr Kowalczyk. – Sprawca ma świadomość, że przekracza granice, czuje wyrzuty sumienia. Stara się naprawić swoje błędy – jest miły, czuły, wyrozumiały. Obiecuje nowe lepsze życie. Ofiara zaczyna wierzyć, że on się zmieni. Trwa w tym przekonaniu do kolejnego wybuchu agresji, który poprzedza faza narastania napięcia. Życie w takim cyklu staje się normą, od której trudno odstąpić. Tym bardziej że u ofiary przemocy pojawia się syndrom wyuczonej bezradności. Zaczyna akceptować swoje położenie. Ma przy tym świadomość utraty kontroli nad swoim życiem. Przyjmuje strategię przetrwania, która polega na minimalizowaniu skutków przemocy.

Przeczytaj także: Obrazy związku

Przemoc werbalna. Jesteś głupia/głupi

Tu nie zadaje się ciosów pięścią. Ból wymierzają słowa. Przemocy werbalnej nie należy utożsamiać z kłótniami czy pojedynczymi wybuchami złości. Składa się na nią zbiór zachowań, które mają ofiarę wpędzić w poczucie winy i sprawić, że będzie się czuła gorsza.

Zachowania te opisuje w książce „Toksyczne słowa. Słowna agresja w związkach” Patricia Evans, do której materiału dostarczyły autorce rozmowy z 40 kobietami w wieku od 21 do 66 lat.

Wycofywanie się – agresor zatrzymuje wszystkie myśli, uczucia i pragnienia dla siebie, a wobec partnera/ki zachowuje ostentacyjną obojętność. Twierdzi, że „nie ma o czym mówić”, „i tak to cię to nie zainteresuje”, „na co ci moja zgoda, i tak zrobisz, jak zechcesz”.

Lekceważenie – agresor podważa rzeczywistości i przeżycia ofiary. Mówi do niej, że jest przewrażliwiona, wyciąga pochopne wnioski, przesadza, jest za bardzo uczuciowa.

Przerywanie i odwracanie uwagi – agresor dąży do podporządkowania sobie komunikacji w związku: odmawia rozmowy, decyduje, jakie tematy są dozwolone, zataja pewne informacje. Ofiara słyszy: „Odczep się ode mnie”, „Kto cię pytał o zdanie?”, „Wydaje ci się, że wszystko wiesz najlepiej”.

Osądzanie i krytykowanie – agresor osądza ofiarę w bardzo krytyczny sposób. Tłumaczy przy tym, że wytykając błędy, chce dla drugiej osoby dobrze, a wychodzi jak zwykle. Ofiara czuje się nieakceptowana i gorsza, gdy słyszy, że „kłopot z nią polega na tym...”, „jesteś głupia/głupi”, „z niczym nie daje sobie rady”.

Evans wymienia łącznie 15 rodzajów słownej agresji. Niezależnie od kategorii, zawsze jest brzemienna w skutkach. Z czasem ofiara traci pewność siebie i entuzjazm, ma się wciąż na baczności, boi się, że coś z nią jest nie tak i że popada w szaleństwo, nieustannie wsłuchuje się w swój wewnętrzny „krytyczny głos”, brakuje jej wiary w kolejne związki. Czy można mieć wątpliwości, że słowa ranią?

Jak widać, przemoc ma różne oblicza. Kontrola finansów, obraźliwe słowa, manipulacje emocjami wydają się mniej groźne niż ciosy zadawane przez agresora. A to nieprawda, przemoc boli w każdej postaci. Jeśli się jej nie przeciwstawimy, możemy stracić wszystko. Czyli życie.

258 Robert Kowalczyk 2

dr n. med. Robert Kowalczyk – psycholog, seksuolog kliniczny, biegły sądowy. Kierownik Zakładu Seksuologii Wydziału Psychologii i Nauk Humanistycznych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Współpracuje (wykładowca) z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym oraz Akademią Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Autor i współautor ponad 60. publikacji medycznych i psychologicznych o zasięgu krajowym i międzynarodowym. Uczestniczy w realizacji wielu projektów naukowo-badawczych z dziedziny seksuologii, psychologii i psychiatrii. Członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego oraz Rady Naukowej (MSM) Krajowego Centrum ds. AIDS.

Tekst: Ewa Pluta

Obejrzyj webinar „Przemoc domowa może dotknąć każdego – jak reagować?”

Czym jest przemoc domowa i jakie przybiera formy – w sferze fizycznej, psychicznej, seksualnej i materialnej? Dlaczego tkwimy w przemocowym związku? Co robić, by się z niego wydostać? W jaki sposób pomóc bliskiej osobie w wydostaniu się z przemocowej relacji? Jak reagować, kiedy jest się świadkiem krzywdzenia dorosłego lub dziecka? Psycholog Joanna Gutral rozmawia o tym z dr Agnieszką Bratkiewicz, psycholożką i interwentką kryzysową z Uniwersytetu SWPS.

„Przemoc domowa może dotknąć każdego – jak reagować?”

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia