Jesteś w związku, ale czujesz się samotna? Nie otrzymujesz wsparcia ze strony partnera? Brakuje ci zrozumienia, rozmowy, autentycznego kontaktu? Wbrew pozorom samotność nie jest domeną singli – często wkrada się w nawet długoletnie relacje. Skąd bierze się samotność kobiet w związkach i czy można jej zaradzić? – tłumaczy psycholog dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. Uniwersytetu SWPS. 

Ewa Pluta: Wiele kobiet skarży się na samotność w związku. Niby jesteśmy razem, ale jednak osobno. Czy nie jest to paradoks?

prof. Katarzyna Popiołek: Samotności można doświadczać w dwojaki sposób. Czujemy się samotni, odizolowani, nie mamy z kim porozmawiać. Ale samotności można doświadczać także wśród ludzi. Mimo że otaczają nas inni, czujemy się przez nich niezrozumiani. Brakuje nam autentycznego kontaktu i wsparcia. Stąd bierze się paradoks – można się otaczać ludźmi, a jednocześnie czuć się opuszczonym.

Samotność w związku może być trudniejsza od „klasycznej” samotności?

Jeśli czujemy, że brakuje wokół nas ludzi, możemy próbować budować relacje na zewnątrz. W związku jest to trudniejsze, bo on trochę więzi. Mamy w nim obowiązki, wspólne zadania do wykonania. Nawiązywanie kontaktów jest więc utrudnione. Dodatkowo partner może być mało towarzyski i patrzeć nieprzychylnym okiem na nowe znajomości. Jeśli nie reaguje na potrzeby partnerki, ucieka od rozmów i nie wspiera, a ta zaczyna się frustrować. Ma poczucie, że żyje w złotej klatce. To może być wręcz tragiczna sytuacja; w związku kobieta jest samotna, ale przez to, że w nim pozostaje, ciężko jej zmienić sytuację.

Skąd się bierze samotność w związku?

Zacznijmy od tego, że istnieją dwie subkultury wynikające z odmiennych sposobów socjalizacji: kobieca i męska. Subkultury te odmiennie rozumieją wsparcie społeczne i związane z nim zachowania. Nic dziwnego, chłopcy i dziewczynki są wychowywani inaczej. Stawia się im też inne wymagania.

Jak wychowuje się kobiety, a jak mężczyzn?

Kiedy dziewczynka wraca ze szkoły do domu, opowiada mamie, co się wydarzyło, z kim się lubi, a kogo unika. „Mamo, bo Zosia nie chce ze mną rozmawiać” – żali się córka, a mama jest zazwyczaj tuż obok i razem z nią szczegółowo analizuje tę relację. To uczy dziewczynkę dostrzegać i rozumieć stany emocjonalne innych. W analogicznej sytuacji ojciec odpowie synowi, że widocznie kolega milczy, bo nic nie ma mu do powiedzenia. Albo syn żali się, że Wojtek go szturchnął na przerwie. „A oddałeś mu?”, „Tak”, „To bardzo dobrze, synu”. Żadnej rozmowy o emocjach, tylko pochwała, że syn szybko i skutecznie załatwił sprawę.

Dziewczynki uczy się, że najważniejsze są szacunek, odpowiedzialność, troska o innych, komunikacja, utrzymywanie dobrych kontaktów, wzajemna zależność. Przez całe życie kobiety ćwiczą się w nawiązywaniu przyjacielskich kontaktów. W efekcie utrzymują rozległą sieć wsparcia. Wiedzą, że pomoc mogą nie tylko okazywać, ale też o nią prosić.

Z kolei chłopców wychowuje się tak, aby w dorosłym życiu najważniejsze były dla nich osobiste osiągnięcia, samorealizacja, współzawodnictwo. Od małego rodzice tłumaczą im, że powinni polegać tylko na sobie. Mają ukrywać swoje problemy i słabości. Inaczej zostaną uznani za mało męskich i będą odrzuceni. Krótko mówiąc, przygotowuje się ich do zajmowania dobrego miejsca w hierarchii społecznej, a kobiety – do dobrego wspierania innych. W rezultacie obie płcie są źle przygotowane do wspólnego bytowania.

Jak to?

Wsparcie można okazywać na dwa sposoby. Pierwszy polega na tym, że rozmawiamy, pocieszamy, okazujemy zrozumienie. Drugi jest nastawiony na akcję. Jeśli pojawia się problem, to należy go szybko rozwiązać, bez zbędnego rozczulania się. Pierwszy typ wsparcia preferują kobiety, bo są w nim wyćwiczone, drugi zaś jest typowy dla mężczyzn. Kiedy żona mówi mężowi, że dziś się źle czuje, on pyta, czy wezwać lekarza. Nie? To może pójść do apteki? Też nie? Mąż nie wytrzymuje i zniecierpliwiony odpowiada, że albo jest chora i zgadza się, żeby jej pomóc, albo niech mu nie zawraca głowy. Podszedł do problemu zadaniowo. Żona miała jednak inne oczekiwania – chciała, żeby ją pocieszyć, przytulić, porozmawiać. Jeśli sytuacja się powtarza, zaczyna się czuć osamotniona.

Przeczytaj także: Sieć wsparcia

Może wystarczyłoby powiedzieć wprost, o co chodzi?

Dla kobiet odczytywanie potrzeb innych osób jest naturalną umiejętnością. W końcu ćwiczą ją od dzieciństwa. Uważają, że „wszyscy tak mają”, że jeśli mężczyzna kocha, to powinien być wrażliwy na przeżycia partnerki. Poza tym kobiety potrzebę wsparcia często komunikują w sposób pośredni, niewerbalny. Na przykład smutkiem. Albo narzekaniem. Wolą, żeby mężczyzna spontanicznie zainteresował się ich stanem emocjonalnym i spontanicznie udzielił wsparcia. Takie działanie ma w ich oczach podwójną wartość.

Odrębne style komunikacji raczej nie pomagają we wzajemnym zrozumieniu?

Kobiety zadają pytania po to, żeby wykazać zainteresowanie partnerem. Mężczyźni pytają, żeby poznać fakty. Kobiety widzą problemy, których mężczyźni albo nie zauważają, albo uznają za mało istotne, częściej angażują się emocjonalnie w życie bliskich osób i znajomych. Mężczyźni nie rozumieją, po co żyć problemami innych, skoro własnych jest aż nadto. Czasem starają się ograniczyć działania partnerki, która nie rozumie, dlaczego ma przestać zajmować się życiem swojej przyjaciółki, kiedy ta jej potrzebuje. Żeby nie zezłościć partnera, ukrywają swoje emocje. Czują się jednak zniewolone. I samotne. Mają poczucie, że partner jest obojętny na ich przeżycia.

Poczucie samotności jest efektem niedostatecznego wsparcia emocjonalnego?

Dla kobiet sfera intymnych relacji jest niezwykle ważna. Mają tendencję do oceny szczęścia małżeńskiego przez pryzmat doznawanych przeżyć. Uważają, że związek jest udany, jeśli partnerzy dobrze się dogadują, okazują sobie uczucia, są wrażliwi na swoje potrzeby. Dla mężczyzny szczęście małżeńskie oznacza przede wszystkim satysfakcję seksualną, spokój i porządek w domu. Życie dobrze się toczy, nie ma więc powodów do zmartwień. Prowadziłam badania nad wsparciem w małżeństwach o różnym stażu. Wynika z nich, że większość mężczyzn zdaje sobie sprawę, że w kwestii okazywania wsparcia są daleko w tyle za kobietami. Poza tym kobiety oczekują, nazwijmy to, wysokiej jakości wsparcia. Wartością jest dla nich to, że mężczyzna jest stale gotowy do wspierania i łatwo uzyskać u niego pomoc. Nie mówi: „za chwilę, jutro, jak się wyrobię”, lecz reaguje, gdy jest o to proszony. Kobiety chcą rozmawiać, by się lepiej nawzajem poznawać, wzmacniać więź. Mężczyźni czynią to niechętnie. A przecież rozmowa buduje intymność w związku, bez niej trudno rozwiązać ważne kwestie dotyczące partnerów.

Dla kobiet sfera intymnych relacji jest niezwykle ważna. Mają tendencję do oceny szczęścia małżeńskiego przez pryzmat doznawanych przeżyć. Uważają, że związek jest udany, jeśli partnerzy dobrze się dogadują, okazują sobie uczucia, są wrażliwi na swoje potrzeby.

 

Czy można się nauczyć wspierania innych, a tym samym zapobiec najgorszemu – sytuacji, w której jedna osoba poczuje się osamotniona, bo partner nie czyta jej potrzeb?

Najlepiej na początku związku, kiedy działają jeszcze siły natury i wzajemne przyciąganie jest duże, mówić partnerowi o swoich potrzebach. Podkreślać w rozmowie, że są one dla nas ważne. Trzeba się sporo napracować, żeby uniknąć samotności w związku. Najbardziej prozaiczna sytuacja może wywołać wiele nieporozumień. Jeśli nie zostanie rozwiązana i będzie się powtarzać, z czasem partnerzy się od siebie oddalą. Wyobraźmy sobie sytuację: mężczyzna wraca z pracy do domu z poczuciem, że stoczył wielką bitwę ze światem i w czterech ścianach należy mu się odpoczynek i spokój. Kobieta chce, żeby jej wysłuchał, włączył się w codzienne życie, by można razem coś zaplanować. On mówi, że jest zmęczony. Albo nic nie mówi, bo akurat tego dnia miał nieprzyjemny dzień w pracy. Zamyka się na kontakt. W obliczu problemów stosuje strategie ucieczkowe. To początek katastrofy.

Problemem są też oczekiwania społeczne odmienne wobec kobiet i mężczyzn. To kobiety są „tymi od emocji” i wspierania najbliższych, a mężczyźni mają być zaradni, władczy i silni. W czasie rozprawy rozwodowej sędzia pyta kobietę, czy wychowywała dzieci, była opiekuńcza, dobrze zajmowała się domem, a mężczyznę o to, czy nie bił i nie pił. Jeśli nie, to wszystko w porządku, wywiązał się ze swoich obowiązków względem rodziny. Na szczęście młodzi powoli odchodzą od tradycyjnego modelu rodziny w stronę bardziej partnerskiego. Dzieje się to powoli, ale trudno oczekiwać, że wzorzec, który istniał przez wieki, zmieni się z dnia na dzień. Dlatego nadal kładzie się cieniem na życiu wielu małżeństw układ, w którym jest pan i władca i dzielnie obsługująca go samotna kobieta.

Rutyna zwiększa ryzyko, że partnerzy poczują się samotni w związku?

Nie wróżę dobrze związkowi, w którym nic się nie zmienia, dokładnie wiadomo, co się wydarzy następnego dnia. Po powrocie do domu mąż jak co dzień rytualnie pocałuje w czoło, ale żona czuje, że nie kryje się za tym nic głębszego. Brak zrozumienia i czułości. Z rutyną trzeba walczyć – szukać nowych sposobów wyrażania uczuć i wspólnego działania. To wymaga dużego wysiłku obu stron. W pojedynkę nic się tu nie zdziała.

Ale wysiłek włożony w związek się opłaca. Nie opłaca się natomiast samotność. Jakie są jej konsekwencje?

Smutek, frustracja, nierzadko stany depresyjne. Poczucie zawodu. Kobieta jest głęboko rozczarowana, bo miała wiele oczekiwań, które nie zostały spełnione. Czuje się nieszczęśliwa w związku. Ze wszystkim musi radzić sobie sama. Czasem trudno naprawiać relację od środka i lepiej poszukać pomocy na zewnątrz, u specjalisty. Jeśli to nie jest możliwe lub nie przynosi odpowiedniego skutku, to jedynym wyjściem jest ucieczka z tej samotni.

Czy istnieje profilaktyka samotności w związku?

Warto inaczej wychowywać dzieci. Kobiety też należy wychowywać do sukcesów i zadań, szukania dróg własnego rozwoju, a mężczyzn do udzielania wsparcia, okazywania swoich emocji, a także odczytywania emocji innych i przyjmowania postawy partnerskiej. Wtedy będziemy się lepiej rozumieć.

258 Katarzyna Popiolek

prof. Katarzyna Popiołek – psycholog społeczny. Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki relacji międzyludzkich, sposobów udzielania pomocy i wsparcia, uwarunkowań funkcjonowania w bliskich związkach – jak zmienia je czas, model kariery, odczuwany konflikt roli zawodowej i rodzinnej, specyficzne charakterystyki i doświadczenia partnerów. Prowadzi także badania nad percepcją czasu i jej konsekwencjami. Wiele uwagi poświęca zachowaniom człowieka w sytuacjach kryzysowych. Jest autorką ponad 100 publikacji naukowych. Angażuje się w rozwiązywanie trudnych spraw Śląska i jego mieszkańców, za co została nagrodzona w roku 2012 „Platynowym laurem Pro Publico Bono”. W 2016 r. w plebiscycie na najbardziej wpływową kobietę regionu znalazła się w pierwszej dziesiątce. Jest współzałożycielką Fundacji Pomocy „Gniazdo”, Instytutu Współczesnego Miasta i Stowarzyszenia Zrównoważonego Rozwoju Śląska LIBRA, a także członkiem zarządu Fundacji Gieche.

Obejrzyj webinar „Samotność pośród ludzi”

Otoczeni ludźmi, ale samotni. Mając rodziny, wielu znajomych i dobre relacje w pracy, czujemy się osamotnieni, w izolacji, zmarginalizowani, odrzuceni. Dlaczego tak jest? Co na to wpływa? Czy kontakty twarzą w twarz mogą uczynić nas zdrowszymi, szczęśliwszymi i mądrzejszymi? Jakie są konsekwencje długotrwałego poczucia osamotnienia i do jakich zaburzeń prowadzą? Jak na dobre pożegnać ten stan? Psycholog Joanna Gutral rozmawia o tym z psycholożką i psychoterapeutką Ewą Chalimoniuk.

„Samotność pośród ludzi”

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia