Na dziesięć szczupłych kobiet przypadkowo zapytanych o to, dlaczego chcą schudnąć ,tylko jedna odpowiada: „ależ ja wcale nie muszę!”. Dlaczego tak się dzieje, tłumaczy dr hab. Anna Brytek-Matera, psycholog, terapeuta i ekspert w dziedzinie zaburzeń odżywiania z Uniwersytetu SWPS w Katowicach.

Medialny obraz idealnego ciała

Przekonanie o konieczności bycia szczupłym wynika z czynników biologicznych osobowościowych, rodzinnych i społecznych. Tym najbardziej ogólnym, ale też najważniejszym jest czynnik społeczno-kulturowy. Oprócz tego, że mamy modę na smukłe, zdrowe ciało, dostajemy przekazy, że powinno być ono także jędrne i atrakcyjne. Panuje kult szczupłości, a my zewsząd odbieramy bodźce, które każą nam zastanawiać się, jak to jest w naszym przypadku.

Każdego dnia odbieramy od 4000 do 10 000 przekazów docierających poprzez ekspozycję logo, reklamy prasowe, billboardy, artykuły, materiały internetowe, telewizyjne. Znaczna ich część w sposób jawny lub ukryty odnosi się do kwestii wyglądu i atrakcyjności. Jesteśmy zalewani komunikatami medialnymi przedstawiającymi wyidealizowany obraz szczupłego ciała, dodatkowo odrealniony przez stosowanie programów do obróbki zdjęć. Korzystają z nich praktycznie wszyscy: od użytkowników Instagrama po osoby publiczne. Jeśli w naszym środowisku pracy normą jest szczupły wygląd, a my nie chcemy narazić się na ostracyzm otoczenia, dostosowujemy się do zwyczajów panujących w biurze – przestajemy jeść obiady, tylko pijemy warzywne koktajle, chodzimy po pracy na siłownię, choć nie robiliśmy tego wcześniej itd.

Obsesyjne myśli o jedzeniu czy treningu, które sprawiają, że żyjemy tylko jednym aspektem naszego życia, to sygnał alarmowy, że dbałość o szczupłe czy umięśnione ciało wymknęła nam się spod kontroli.

 

Odchudzanie jako sposób dowartościowania?

Na pragnienie dalszej utraty masy ciała, pomimo prawidłowej wagi, może wpływać także czynnik psychologiczny. Osoby z niskim poczuciem własnej wartości mogą szukać dowartościowania się poprzez utratę kolejnych kilogramów. Obszar własnej cielesności o wiele łatwiej im skontrolować niż pozostałe aspekty życia. Trudniej jest podjąć decyzję o rozwiązaniu kryzysu w pracy czy na uczelni w porównaniu do wyboru: zjem albo nie. Dom rodzinny ma także wpływ na percepcję własnego ciała. Pragnienie osiągnięcia określonej sylwetki i masy ciała może wynikać z sygnałów, które otrzymywaliśmy w dzieciństwie i traktowania wyglądu jako wyznacznika statusu społecznego. Chęć bycia szczupłym wyrażana przez osoby, których waga mieści się w normie, może wynikać również ze zniekształconego obrazu własnego ciała. Mężczyźni i kobiety cierpiący na tego rodzaju zaburzenia widzą w lustrze ciało większe niż w rzeczywistości – nogi, ramiona, talia, biodra wydają się duże grubsze i nieatrakcyjne.

Bigoreksja – męskie zaburzenie percepcji sylwetki

Rzadko można usłyszeć mężczyzn z prawidłową wagą, którzy narzekają, że nie są wystarczająco chudzi.

Mężczyźni także chorują na anoreksję i cierpią na zaburzenia odżywiania. Podlegają tej samej presji co kobiety, co oznacza, że także zwracają uwagę na swój wygląd. Jednak w odróżnieniu od kobiet, skupiają się przede wszystkim na muskulaturze. O wiele ważniejsze niż szczupłe jest odpowiednio umięśnione ciało. Panowie z zaburzeniem dysmorfofobii mięśniowej (bigoreksja) dostosowują życie do wymogów specjalnej diety i planu ćwiczeń, aby uzyskać odpowiednio umięśnioną sylwetkę. Zdarza im się nawet zrezygnować ze współżycia, ponieważ nie chcą spalić zbyt wielu kalorii, które mogłyby się przydać w walce o umięśniony brzuch i bicepsy.

Jak wyczuć różnicę pomiędzy zdrowym stylem życia a zaburzeniem?

Tego rodzaju zaburzenia nie pojawiają się nagle. Kiedy w naszym procesie dbania o smuklejsze, czy bardziej umięśnione ciało, powinna nam się włączyć czerwona lampka?

Wtedy, gdy nasze myśli koncentrują się wyłącznie na temacie diety, odchudzania oraz aktywności, które powinniśmy realizować, aby schudnąć lub uzyskać odpowiednią muskulaturę.

Jeśli nie zgadzamy się na wyjazd rodzinny lub w delegację, ponieważ na miejscu nie ma fitness clubu lub nie serwuje się tam specjalnego menu – można potraktować to jako swego rodzaju symptom. Jeśli planowanie posiłków i myślenie o jedzeniu wpływa na nasze relacje z bliskimi i bywa tematem kłótni – to również jest to alarmujące. Jeśli nie mamy czasu dla przyjaciół i rodziny, bo ich potrzeby kolidują z planem ćwiczeń – to taką sytuację również możemy ocenić jako niepokojącą. Obsesyjne myśli o jedzeniu czy treningu, które sprawiają, że żyjemy tylko jednym aspektem naszego życia, to sygnał alarmowy, że dbałość o szczupłe czy umięśnione ciało wymknęła nam się spod kontroli.

Niezależnie od przyczyny niezadowolenia ze swojego ciała i szeregu działań podejmowanych w celu jego poprawy warto zdać sobie sprawę, że pęd do uzyskania określonego rodzaju zdrowej sylwetki tak naprawdę oznacza problem z samoakceptacją.

Wizyta u psychodietetyka

Osoby, które doświadczają trudności w zakresie pracy ze swoim ciałem, mogą skorzystać z pomocy psychodietetyka.

Specjalista pracuje wtedy z pacjentem nad prawidłowymi, zdrowymi nawykami i zachowaniami żywieniowymi, motywacją (często do samej zmiany), wzmacnianiem poczucia własnej skuteczności oraz regulacją stanów emocjonalnych. Osoba zainteresowana zmianą otrzymuje także zalecenia dotyczące diety oraz aktywności fizycznej.

 

258 anna brytek matera2

O autorce

dr hab. Anna Brytek-Matera, prof. Uniwersytetu SWPS – psycholog, wykładowca w katowickim wydziale Uniwersytetu SWPS. Interesuje się problematyką zaburzeń odżywiania (jadłowstręt i bulimia psychiczna), psychospołecznymi aspektami nadwagi i otyłości, (nie)prawidłowymi nawykami i postawami żywieniowymi oraz obrazem ciała i własnej cielesności w kontekście zdrowia i choroby

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia