Co ma współnego "prawo walizki" z okresem światecznym? Jak porazić sobie z emocjami w czasie spotkań rodzinnych? - opowiada prof. Katarzyna Popiołek psycholog z Uniwersytetu SWPS. 

Na początku przywołajmy "prawo walizki"

Prawo to, choć nigdy nie uczono go w szkole, jest nam dobrze znane z autopsji. "Prawo walizki" składa się z kilku twierdzeń:

  1. Z walizki możemy wyjąć tylko to, co zostało do niej wcześniej wrzucone.
  2. Walizka w miarę dopakowywania różności staje się coraz bardziej wypchana.
  3. Nadmiernie naładowana traci swój początkowy kształt.
  4. Staje się niewygodna w niesieniu i coraz trudniej ją dźwigać.
  5. Rozepchana ponad miarę, prędzej czy później pęknie.
  6. Stanie się to w nieoczekiwanym przez nas momencie.
  7. W konsekwencji zawartość walizki wysypie się i odsłoni (często przed przypadkowymi widzami).
  8. To, co z niej wypada, nierzadko nas dziwi, a przy okazji zawstydza.
  9. Wolelibyśmy, żeby wielu rzeczy teraz tak widocznych, w ogóle tam nie było.

Skąd te rozważania o walizce?

Z powodu świątecznych porządków. Przez całe życie pakujemy swój bagaż doświadczeń. Robimy to w sposób przemyślany odrzucając to, co niepotrzebne, albo też wrzucamy wszystko chaotycznie, jak leci i choć coraz bardziej nam ten bagaż pęcznieje, wleczemy go dalej.

Z reguły wolimy do niego nie zaglądać. Zróbmy to jednak teraz, przepakujmy walizkę zanim sama pęknie i zaleje nas powodzią schowanych dotychczas negatywnych emocji i zaległych urazów. Tak się często dzieje pod wpływem złej chwili, czy też jednego kieliszka za dużo.

Co się wtedy wysypuje? Wspomnienie złych związków, niewybaczone krzywdy, kłopoty, jakie stały się kiedyś naszym udziałem, popełnione błędy, zawiedzione oczekiwania. Trudno to wszystko nieść. Dlatego odpuśćmy sobie i wybaczmy innym.

Nikt nie jest doskonały. Stale uczymy się na własnych błędach, inaczej się nie da. Postępujmy więc jak Edison, który po setkach nieudanych prób skonstruowania żarówki powiedział: to nie były porażki, to były setki cennych informacji, jak nie robić żarówki.

Trudno nam zapomnieć przykrości wyrządzone przez innych

Otóż oni też nie są doskonali. Błądzą tak jak my. Wybaczmy im więc, stać nas na to. To wszystko już było, minęło. Żyje tylko dlatego, że nie wyrzuciliśmy tego z walizki i ciągle rozdrapujemy rany. Po co?

Nikt nie obiecywał, że życie będzie ogrodem różanym, a inni krążącymi po nim aniołami. Ale tak czy inaczej wędrówka przez życie sama w sobie jest ciekawa. Musimy to przyznać. Wiele nieoczekiwanych zdarzeń, jak w przygodowym filmie. Raz na wozie, raz pod wozem - naturalna kolej rzeczy.

W złych momentach schrońmy się, jak w piosence, "pod dach przyjaciół" i powtarzajmy za Szymborską: "Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne". Dobrymi zaś chwilami dzielmy się z innymi.

Czas świąt bywa piękny, ale bywa też trudny, bo niekoniecznie musi toczyć się tak, jak na lukrowanych obrazkach w mediach. Zawsze jednak może być magiczny, jeśli postaramy się, by w stosunku do jednej choć osoby wykonać jakiś miły gest, wysłać ciepły sygnał. Nie zniechęcajmy się, jeśli nie będzie oczekiwanej odpowiedzi. Próbujmy dalej, ktoś odpowie. Zwracajmy się do tych, którzy mają mniej niż my, potrzebują nas.

Nie sądźmy, że tylko trwały, szczęśliwy związek jest źródłem szczęścia. Ulotne chwile prawdziwych spotkań, wymiany ciepła i myśli z przypadkowymi czasem osobami, żyjącymi poza naszym kręgiem codzienności, są wiele warte, tylko trzeba umieć je docenić. Jeśli nam ciężko, brak dobrych perspektyw, działajmy zgodnie z zasadą głoszoną przez Wiktora Frankla: "zamiast pytać, czego możesz jeszcze oczekiwać od życia, pytaj, czego życie oczekuje od ciebie". Wtedy pojawia się szerokie pole możliwości, naprawdę!

Przepakowujemy więc walizkę doświadczeń, wyrzucamy niepotrzebne ciężary i z lżejszym o wiele bagażem wkraczamy w święta w rytm wiersza Andrzeja Poniedzielskiego:

To już ładnych parę lat
jak do życia się przymierzam nie wiem nic
nie umiem żyć
a zamierzam, a zamierzam
Kreślę znów południk Greenwich i od nowa włączam czas
i jak dziecko na huśtawce wołam
Panie jeszcze raz
jeszcze raz!

 

Tekst został opublikowany w Śląskim Magazynie STYLE.

258 Katarzyna Popiolek

O autorce

dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. Uniwersytetu SWPS – Psycholog społeczny, wykładowca, dziekan katowickiego wydziału Uniwersytetu SWPS. Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki relacji międzyludzkich, sposobów udzielania pomocy i wsparcia, uwarunkowań funkcjonowania w bliskich związkach. Prowadzi także badania nad percepcją czasu i jej konsekwencjami. Wiele uwagi poświęca zachowaniom człowieka w sytuacjach kryzysowych. Jest autorką ponad 100 publikacji naukowych. Stale współpracuje z mediami jako popularyzatorka wiedzy psychologicznej, ekspert i komentator bieżących wydarzeń.
Angażuje się w rozwiązywanie trudnych spraw Śląska i jego mieszkańców, za co została nagrodzona w roku 2012 „Platynowym laurem Pro Publico Bono”. W Plebiscycie na najbardziej wpływową kobietę regionu w roku 2016 ulokowała się w pierwszej dziesiątce.

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia