Legal design – od trendu do systemowej zmiany

9 października Wydział Prawa i Komunikacji Społecznej we Wrocławiu Uniwersytetu SWPS stanie się platformą debaty o potencjale legal design. W dyskusjach wokół tego pojęcia pojawiło się wiele błędnych przekonań – redukujących je do „ładnych obrazków w umowie”. Czy legal design to tylko chwilowa moda czy fundament systemowej zmiany? Co jest prawdą, a co mitem – wyjaśniają dr Dorota Płuchowska i Paulina Woźniak-Dębińska z wrocławskiej Katedry Grafiki i Centrum Legal (Communication) Design Uniwersytetu SWPS.
Prawo kojarzy się z gąszczem niezrozumiałych pojęć, wielostronicowymi dokumentami i skomplikowanym językiem. Bariery w kontakcie z systemem prawnym są powszechnie odczuwane. Zamiast zapewniać poczucie pewności i jasnych reguł, często tworzy dystans między obywatelami a przepisami. Co więcej, wraz z przyrostem regulacji, prawo staje się coraz mniej praktyczne i coraz trudniejsze w codziennym zastosowaniu.
Nietrudno zauważyć, że im więcej prawa na świecie, tym głośniejsze stają się postulaty, że nie dostarcza ono użytkownikom ani tego, co obiecuje, prawa do prawa, ani tego, czego potrzebują, użytecznego prawa. Bije natomiast rekordy inflacji, bowiem kompleksowość życia społecznego wnosi coraz to nowe potrzeby regulacji, a więc coraz więcej prawa.
dr Dorota Płuchowska, kierowniczka studiów podyplomowych Legal Design Thinking na Uniwersytecie SWPS
Na tym tle wyrasta legal design, czyli stosowanie zasad społecznie wrażliwego projektowania w obszarze prawa. Na czym ono polega? Wbrew powszechnym stereotypom, nie sprowadza się ono do „ładnego formatowania” dokumentów.
Mit: Legal design skupia się wyłącznie na warstwie wizualnej – to infografiki i ikonki w umowie
– Legal design to nie „ładne ikonki”, a nawet „mniej ikonek”, tylko zmiana perspektywy – od prawa pisanego przez prawników dla prawników, do prawa projektowanego dla ludzi i z ludźmi – zaznacza dr Dorota Płuchowska.
Zdaniem Pauliny Woźniak-Dębińskiej, projektantki komunikacji, utożsamianie legal design z transformacją dokumentów: tłumaczeniami prostojęzycznymi czy modyfikacjami wizualnymi, to zdecydowane uproszczenie wieloetapowego procesu, który polega na:
- wnikliwej analizie potrzeb użytkowników prawa (nie tylko końcowych odbiorców),
- diagnozie problemów,
- doborze odpowiednich narzędzi i ich testowaniu na drodze do dostarczania adekwatnych, uzasadnionych, odpowiedzialnych rozwiązań.
Narzędzia wykorzystywane w legal design mogą, ale wcale nie muszą, pochodzić z przyborników projektantów graficznych czy upraszczaczy języka. Nierzadko okazuje się, że rzeczywisty problem nawet nie leży obok dokumentu, którego miał dotyczyć projekt. Nie ma zatem uzasadnienia, by dokonywać jego edycji, zanim nie pochylimy się nad kwestiami bardziej naglącymi. Kluczem jest trafna diagnoza potrzeb i problemów – a tę można osiągnąć jedynie dzięki pracy w interdyscyplinarnych zespołach, opierającej się na wymianie wiedzy, doświadczeń i perspektyw. Dopiero tak szerokie spojrzenie pozwala naprawdę zrozumieć istotę zagadnienia.
Paulina Woźniak-Dębińska, projektantka komunikacji z Katedry Grafiki Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej we Wrocławiu Uniwersytetu SWPS
Jak mówiła Astrid Kohlmeier, keynote speaker na Legal Design Forum 3: „[…] Legal design to nie są aktywności, poprzez które projekty umów wyglądają ładnie, to nie jest wyłącznie wykorzystywanie projektowania graficznego w tekstach prawnych, to nie łączenie tekstu z ikonami, to nie używanie kolorów zamiast czarno–białych rozwiązań, to nie marketing, to nie projektowanie stron internetowych, to nie projektowanie wnętrza biur prawnych, to nie coś, czego nauczysz się na jednodniowym warsztacie”.
Fakt: Nieumiejętne wykorzystanie legal design niesie ryzyko
Warto zaznaczyć, że nie każde zastosowanie legal design przynosi pozytywne skutki. Źle wdrożone rozwiązania mogą prowadzić do uproszczeń, które zamiast pomagać – niosą ryzyko nieporozumień.
Jak zaznacza Paulina Woźniak-Dębińska, nieumiejętne wykorzystanie legal design to przede wszystkim pomijanie przez legal designerów etapów: kształcenia (ciągłego aktualizowania wiedzy), analizy w procesie projektowym (diagnozy) i testowania proponowanych rozwiązań. Zdaniem ekspertki grozi to dostarczaniem projektów-wydmuszek, które poza korzyścią finansową dla autora lub autorki projektu nie wnoszą żadnej wartości dla użytkowników prawa, a nawet więcej – budują mylne wyobrażenia o tym, na czym polega legal design.
W takiej sytuacji, w przypadku inwestorów – zamiast realnego rozwiązywania problemów użytkowników, kończy się na kosmetyce dokumentów, która nie przynosi nikomu żadnej wartości, a jedynie straty wizerunkowe i ekonomiczne włożone w design washing – zwraca uwagę dr Dorota Płuchowska. W efekcie, użytkownicy prawa zamiast większej użyteczności dostają powierzchowne efekty, które nie odpowiadają na ich realne potrzeby.
– Uproszczenie dla uproszczenia jest ryzykiem dla samego legal designu – bagatelizuje ten ogromny potencjał społeczny i ekonomiczny. Zafałszowuje obraz legal designu i obniża wiarygodność całej dziedziny. Projektowanie wizualne dokumentów prawnych sprawia, że łatwiej po nie sięgnąć. Ale estetyka bywa zdradliwa: ładny układ typografii i ikon potrafi zamaskować niewygodne treści, czyniąc je pozornie „przyjaznymi” – mówi dr Płuchowska.
Brak kompetencji i skoncentrowanie się na upraszczaniu prawa, a nie na potrzebach użytkownika, może prowadzić do utraty istotnych właściwości prawa. Prawo jest systemem złożonym, a nadmierne redukowanie jego treści grozi błędami interpretacyjnymi i naruszeniem bezpieczeństwa prawnego. Tymczasem legal design to dostarczanie alternatyw, a nie tylko zmiana prawa na prosty tekst.
Mit: Legal design upraszcza i w konsekwencji spłyca prawo
Legal design nie upraszcza prawa – prawo pozostaje złożone i takim w złożoności społecznej pozostanie. Upraszcza drogę do przedstawiania treści prawa w sposób przystępny i odpowiedzialny. Według dr Doroty Płuchowskiej zastosowanie legal design wręcz komplikuje życie prawnikom, ponieważ wymaga myślenia interdyscyplinarnego, testowania, iteracji i wyjścia poza prawniczą „bańkę”. – Uprościć komunikację o prawie oznacza wejść w jego największe meandry. Prostota dla użytkownika to efekt ciężkiej pracy projektanta, który widzi nie tylko tekst, lecz także ukryte warstwy systemowe i społeczne – zaznacza ekspertka.
Jak jednak zauważa dr Płuchowska, legal design bywa spłycany – nawet w ofertach edukacyjnych. – W wielu ofertach edukacyjnych czytamy o szkoleniach z „metody legal design”. W tej rzekomo metodzie tkwi wiele metod – to jest podejście metodologiczne. Uwagę zwraca redukowanie legal design wyłącznie do metody, procesów i narzędzi projektowania dokumentów prawnych i urzędowych „nowej ery”. To zbyt duże uproszczenie podejścia projektowego i równie mylne, jak twierdzenie, że legal design upraszcza prawo. Krótko mówiąc, taki sposób jego interpretowania domaga się krytycznej interwencji – twierdzi dr Płuchowska.
Fakt: Legal design to narzędzie systemowej zmiany
Projektowanie zakłada, że powstanie coś nowego. Jednak czy zawsze coś pożytecznego? – Właśnie dlatego uparcie mówimy o stosowaniu doktryn projektowych, które są warunkiem profesjonalizacji i mówią nie tylko o użytkowniku czy człowieku, ale o ludziach i planecie (humanity centered design) – mówi dr Dorota Płuchowska.
Według Pauliny Woźniak-Dębińskiej, w idealnym świecie design, rozumiany jako proces diagnozowania problemów i dostarczania adekwatnych rozwiązań, byłby jedną z podstawowych składowych programów nauczania.
– Niezależnie od branży, punktem wyjścia do naszych działań, zawsze powinna być koncentracja na odnalezieniu przyczyny problemu. Postępowanie w zgodzie z logiką procesu projektowego może powstrzymać nas przed braniem kolejnej tabletki na ból głowy na rzecz zadania sobie pytania: dlaczego ta głowa boli już od dwóch tygodni? Dopiero znalezienie odpowiedzi na to pytanie zwiększa możliwość wyeliminowania problemu. Podobnie z więdnącym kwiatkiem. Bardziej obfite podlewanie nie zawsze będzie trafionym rozwiązaniem. Warto zajrzeć do korzeni, przeanalizować wielkość i pozycję doniczki. I podobnie w końcu z systemem prawa. Wszelkie próby zakorzeniania i stosowania w nim myślenia projektowego to namiastki zmiany, która (mamy nadzieję) będzie tylko rosła w skali. Dlatego tak ważne jest to, by ci wszyscy, którzy na różnych polach dostrzegają jej konieczność i chcą się do niej przyczynić, mieli okazję do rozmów, wymiany doświadczeń, aktualizowania wiedzy. Właśnie temu od 5 lat służy organizowane na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu Legal Design Forum – mówi Paulina Woźniak-Dębińska.
Legal Design Forum 5 | Od trendu do systemowej zmiany
Legal design, legal design thinking, social design, social innovation – to przykłady modnych haseł, które świetnie wyglądają w postach na mediach społecznościowych, na slajdach inspirujących prezentacji czy w programach webinariów i szkoleń prowadzonych przez ekspertów. W obszarze legal design bez wątpienia dużo się dzieje. Ale czy wzrost popularności tej dziedziny nie sprawia, że gubimy jej istotę? Jak zabezpieczyć trend przed przeminięciem oraz jak odszukać i zakorzenić na stałe w systemie to, co jest w nim najbardziej wartościowe?
Już po raz piąty Katedra Grafiki Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu oraz Centrum Legal (Communication) Design zapraszają do dyskusji o tym, jak projektować komunikację o prawie – na potrzeby prawa i z użyciem prawa – tak, aby była skuteczna zarówno dla systemu, jak i dla jego użytkowników. Głównym celem wydarzenia jest wymiana doświadczeń badawczych, projektowych i wdrożeniowych, dla których ramą jest projektowanie na potrzeby prawa. Na jednej scenie spotykają się osoby działające w zakresie prawa, komunikacji i mediów, innowacji społecznych oraz projektowania. Interdyscyplinarne grono występujących, przyciąga zróżnicowaną publiczność. To przyczynia się do szerzenia idei i dobrych praktyk z zakresu legal design, zarówno wśród osób reprezentujących środowisko naukowe, instytucje publiczne, biznes, organizacje pozarządowe, jak i zwykłych użytkowników prawa.
Więcej informacji oraz zapisy na stronie/swps.pl.