logo

logo uswps nazwa 3

Blog Strefy Kultur

„Polski sezon” w Jerozolimie

Nie wszyscy wiedzą, że w swojej najnowszej historii Jerozolima miała bardzo ciekawy „polski epizod”. W czasie II Wojny Światowej brytyjska Palestyna stała się drugim pod względem liczebności, po Wielkiej Brytanii, ośrodkiem polskiego uchodźstwa. Wśród Polaków, którzy znaleźli wtedy czasowe schronienie w mandatowej Palestynie, było wiele znanych postaci przedwojennego polskiego życia politycznego, naukowego i artystycznego. Stacjonujące wówczas na Bliskim Wschodzie oddziały wojska polskiego dowodzone przez gen. Władysława Andersa, liczyły ponad 60 tys. żołnierzy. Dołączyły one do stacjonujących tam już od roku 1940 Strzelców Karpackich, którzy po walkach na libijskiej pustyni, połączyli siły z oddziałami ewakuowanymi z ZSRR. Jednocześnie, jak się szacuje, przez brytyjską wówczas Palestynę przewinęło się w latach wojennych także w sumie około 15-20 tys. polskich cywilów. Większość z nich dotarła tam razem z polskim wojskiem przez Iran ze Związku Radzieckiego w roku 1942 r., inni, tak jak Melchior Wańkowicz, schronili się tu jeszcze wcześniej, ewakuowani przez Brytyjczyków z terenu zajmowanych przez Niemców Bałkanów. Szczyt polskiej obecności w mandatowej Palestynie przypadł na lata 1942-44. W Jerozolimie stacjonowało wtedy dowództwo Polskiej Armii na Wschodzie, zlokalizowana była delegatura rządu emigracyjnego, funkcjonowały polskie szkoły, harcerstwo, a także rozmaite polskie instytucje i organizacje społeczne, a nawet działała namiastka czegoś w rodzaju polskiej wyższej uczelni. Oddziały swoich stowarzyszeń mieli tam wtedy polscy lekarze, inżynierowie, prawnicy, literaci i dziennikarze. Skalę ówczesnej polskiej obecności ilustrować może chociażby liczba ponad czterech tysięcy uczniów działających tu wtedy szkół polskich, czy też fakt, że ukazywały się tu dziesiątki polskojęzycznych czasopism i wydano ponad sto tytułów książek w języku polskim. 

Choć polskie wojsko stacjonowało w różnych punktach Palestyny, a także w Iraku i Libanie, centrum ówczesnej polskiej obecności na Bliskim Wschodzie była oczywiście Jerozolima. Tu mieściły się dowództwo wojskowe oraz delegatura Rządu RP na uchodźstwie. Wśród przebywających w tamtym okresie w Jerozolimie Polaków byli zatem zarówno najwyżsi dowódcy wojskowi, m.in. generałowie Anders, Tokarzewski-Karaszewicz, Fabrycy, Kopański, jak i znani działacze polityczni, tacy jak ex-premierzy i ministrowie rządu RP – Felicjan Sławoj-Składkowski, Janusz Jędrzejewicz czy uważany przez wielu za jednego z przywódców polskiej masonerii były minister Julian Poniatowski. Duchową opiekę nad uchodźcami sprawował przebywający tu na emigracji biskup włocławski Karol Radoński. Wśród uchodźców znalazło się tu także wielu wybitnych i znanych twórców i artystów. Nie sposób pominąć spośród nich choćby pisarzy tej miary co Melchior Wańkowicz czy Teodor Parnicki, poetów – Władysława Broniewskiego, Beaty Obertyńskiej, Artura Międzyrzeckiego i Anatola Sterna, czy malarzy – Józefa Czapskiego, Vlastimila Hofmana albo Stanisława Młodożeńca. Wojenna zawierucha przywiała tu także poetę i autora tekstów wielu przedwojennych przebojów Mariana Hemara, a poeta i pisarz, późniejszy znakomity tłumacz Biblii Roman Brandstaetter zadebiutował tu w roli dramatopisarza. Jego sztuka "Kupiec warszawski" wystawiona została w żydowskim teatrze narodowym Habima w Tel Awiwie. Razem z transportem polskich sierot ewakuowanym z ZSRR dotarła do Palestyny także najsłynniejsza przedwojenna polska piosenkarka Hanka Ordonówna, a właściwe hrabina Maria Tyszkiewiczowa, bo tak brzmiało jej prawdziwe nazwisko. Również razem z armią Andersa przybyli tu i śpiewali dla jerozolimskiej publiczności Adam Aston, znany między innymi dzięki przebojom takim jak „Jesienne róże” czy „Każdemu wolno kochać”, Gwidon Borucki, pierwszy wykonawca „Czerwonych maków na Monte Cassino” czy gwiazda emigracyjnej estrady, piękna Renata Bogdańska, późniejsza generałowa Andersowa, a przygrywali im kompozytorzy najsłynniejszych międzywojennych polskich przebojów – Henryk Wars, któremu zawdzięczamy szlagiery takie jak „Na pierwszy znak”, czy „Już taki jestem zimny drań” i Jerzy Petersburski, autor słynnego „Tanga Milonga” i niezapomnianego przeboju „To ostatnia niedziela”. Możemy z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że dźwięki tych i wielu innych polskich piosenek można było wówczas usłyszeć w wielu jerozolimskich lokalach, chętnie i tłumnie odwiedzanych przez Polaków. Do najbardziej ulubionych i licznie uczęszczanych przez Polaków jerozolimskich kawiarni należała zwłaszcza „Cafe Europa” mieszcząca się wówczas w samym centrum miasta, przy placu Syjonu. Dziś w miejscu nieistniejącego ogródka ówczesnej kawiarni wieczorami wciąż zbiera się młodzież i odbywają się koncerty ulicznych grajków. Miejsce to ma w sobie najwidoczniej jakiś tajemniczy „genius loci” związany z muzyką. Niedaleko od placu Syjonu, na rogu ulic HaHistadrut i King George do roku 2005 działał legendarny „Fink Bar”, lokal w którym niegdyś zwykł był kończyć swoje alkoholowe nocne jerozolimskie eskapady Władysław Broniewski. Bar Finka stał się później jerozolimską legendą, bo lubili tam bywać różni ważni izraelscy politycy tacy jak Golda Meir, Yitzhak Rabin, Shimon Peres, Ariel Sharon, Benjamin Netanyahu, czy wieloletni burmistrz Jerozolimy Teddy Kolek. Zresztą nie tylko oni, bo swoje podpisy w księdze gości zostawili tam w czasie swoich wizyt w Jerozolimie między innymi Marc Chagall, Leonard Bernstein, Kirk i Michael Douglasowie, Arthur Rubinstein, Gunther Grass, Vittorio De Sica, John Steinbeck i Simone de Beauvoir. Czytelników utworów Amosa Oza może zainteresować również fakt, że to właśnie w Barze Finka stołował się Szmuel. Bohater jego ostatniej powieści „Judasz”, wpadając tam codziennie na zupę gulaszową, z której lokal ten rzeczywiście słynął. O ile nocne rajdy Broniewskiego kończyły się zwykle w Barze Finka, o tyle zaczynały się przeważnie w nazywanej wtedy „Jerozolimską Ziemiańską” kawiarni hotelu „Imperial”, znajdującego się tuż przy Bramie Jaffy na Starym Mieście, jako że lubili się tam spotykać Polacy mieszkający w „Imperialu” i sąsiedniej „Petrze”, a także w niedalekim franciszkańskim hospicjum „Casa Nova”. W restauracji sąsiadującego z „Imperialem” hotelu „Petra” (dziś dość siermiężny hostel młodzieżowy) działała polska jadłodajnia wydająca około stu tanich obiadów dziennie, w której urządzano tradycyjne wieczerze wigilijne i wielkanocne śniadania dla jerozolimskich Polaków.

Do najważniejszych „polskich adresów” w Jerozolimie należały także oczywiście zawsze dwa (działające do dzisiaj) hospicja prowadzone przez polskie siostry Elżbietanki. Stosunkowo niewielki „Stary Dom Polski” znajdujący się w Kwartale Chrześcijańskim założony w roku 1908, został w roku 1941 uzupełniony zbudowanym przy wydatnym udziale polskich żołnierzy „Nowym Domem Polskim” znajdującym się przy ulicy HaChoma HaShlishit pod numerem 8, na skraju ultraortodoksyjnej dzielnicy Mea Shearim. Oba „Domy Polskie” przyjmowały gości raczej na krótkie pobyty. Zatrzymywali się tam wtedy głównie polscy żołnierze w czasie spędzanych w Jerozolimie urlopów. Oba hospicja są do dzisiaj wysoko cenionym przez polskich turystów i pielgrzymów (głównie ze względu na konkurencyjne ceny i znakomitą tradycyjną polską domową kuchnię) jerozolimskim lokum. 

Hotele, hospicja i restauracje były oczywiście ważnymi „polonijnymi” miejscami, ale prawdziwe centrum ówczesnej polskiej obecności, znajdowało się przy ulicy Nablus (Derech Shechem) niedaleko Bramy Damasceńskiej, gdzie pod dzisiejszym numerem 97 (kilka lat temu stara numeracja została zmieniona) znajduje się niemieckie hospicjum „Paulus Haus”. W czasie wojny budynek ten został zarekwirowany Niemcom przez władze brytyjskie, które następnie zlokalizowały tam rozmaite mandatowe instytucje, dzięki czemu znalazł w nim miejsce między innymi również ówczesny polski Konsulat Generalny. Tuż obok w rozległym dominikańskim kompleksie, także przy ulicy Nablus pod dzisiejszym numerem 83, mieszczącym kościół św. Stefana, klasztor i słynną Ecole Biblique, w czasie wojny mieściła się Delegatura Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej (de facto delegatura Rządu RP na uchodźstwie). Było to ważne miejsce, gdyż to tam zarejestrować się musiał każdy cywilny uchodźca i tam też wypłacane były zasiłki dla potrzebujących. W świetlicy „Delegatury” toczyło się polskie życie kulturalne i towarzyskie, odbywały się imprezy, zebrania, odczyty, wieczory autorskie oraz wystawy. W tym samym budynku mieściła się też przez pewien czas Świetlica Żołnierska i ośrodek zdrowia dla Polaków.

Równie ważnym miejscem dla ówczesnej polskiej obecności było znajdujące się w Kwartale chrześcijańskim Starego Miasta franciszkańskie hospicjum „Casa Nova”. W „Casanovie” jak nazywali miedzy sobą to miejsce polscy uchodźcy, stacjonowało dowództwo wojskowe i zakwaterowani byli przedstawiciele władz politycznych. Tam też w pokoju nr 5 znajdującym się w suterenie, organizowano dla polskich żołnierzy kursy języka angielskiego oraz szkolenia dla kierowców i kursy kształcące m.in. w zawodach: księgowy, kreślarz, stolarz i introligator.

Wiele polskich instytucji mieściło się w okolicach wspomnianego wcześniej placu Syjonu i odchodzącej od niego ulicy Ben Yehudy, będącej dziś popularnym śródmiejskim deptakiem. Tam w domach pod numerem 1 i 2 miały w różnych okresach swoje biura miedzy innymi redakcja wydawanej w Jerozolimie „Gazety Polskiej”, a także oddział Polskiej Agencji Telegraficznej, w którym pracował wspomniany już wcześniej poeta i późniejszy wybitny tłumacz tekstów biblijnych Roman Brandsteatter. Urodzony w religijnej rodzinie żydowskiej w Warszawie, tu w Jerozolimie w wyniku przeżytego w czasie samotnego nocnego dyżuru religijnego objawienia, przyjął chrześcijaństwo. Wydarzenie to, opisane przez niego w książce „Biblijny krąg” miało miejsce właśnie w biurze PAT przy placu Syjonu.

„Polski Sezon” w Jerozolimie trwał stosunkowo krótko, bo zaledwie kilka lat. Po wymarszu polskich wojsk w roku 1943, w całej Palestynie zostało tylko kilka tysięcy polskich cywilów i liczba ich szybko topniała. Część osób, które nie zabrały się stąd razem z polskim wojskiem, po 1945 roku wróciła do kraju, kilkaset osób przeniosło się do Libanu. Z oficjalnych danych wynika w każdym razie, że po roku 1949, a więc kiedy dawna brytyjska Palestyna przedzielona została linią demarkacyjną oddzielającą tereny zajęte przez Jordanię i nowopowstałe państwo Izrael, w całej dawnej Palestynie pozostało zaledwie 115-130 Polaków, głównie duchownych. z czego większość po stronie izraelskiej. 

Jeszcze jednym, szczególnym i ważnym śladem „polskiego sezonu” w Jerozolimie jest polska kwatera na cmentarzu katolickim na zboczu góry Syjon. Kwaterę tę, nieoficjalnie nazywa się „Cmentarzem Polskim”. Znajduje się on w pobliżu kościoła pod wezwaniem św. Piotra, nazywanego potocznie „In Gallicantu”, czyli „w miejscu piania koguta” (nawiązanie do „zaparcia się Piotra” na dziedzińcu pałacu Kajfasza w noc pojmania Jezusa), który w czasach II WŚ nazywano „polskim kościołem”, bo tu właśnie gromadzili się wtedy Polacy na niedzielne msze oraz religijne uroczystości organizowane z okazji rozmaitych narodowych rocznic i świąt państwowych. Nad bramą prowadzącą na cmentarz umieszczona jest niewielka blaszana tabliczka z napisem w języku angielskim ”To Oskar Schindler Grave”, wskazująca drogę do grobu Oskara Schindlera, austriackiego przedsiębiorcy, który w czasie II Wojny Światowej uratował życie ponad tysiąca żydowskich robotników przymusowych, zatrudnionych w zarządzanej przez niego fabryce na przedmieściach Krakowa, znanego dziś na całym świecie dzięki przejmującemu filmowi Stevena Spielberga „Lista Schindlera”. Polską kwaterę znajdziemy w najniżej położonej, najdalszej części cmentarza. Zapełniona w regularny sposób białymi kamiennymi nagrobkami, przypomina wyglądem wiele rozsianych po świecie polskich wojennych cmentarzy. Pochowanych jest w niej 18 polskich wojskowych oraz 68 cywilów. Wśród Polaków, których miejscem ostatniego spoczynku stała się Jerozolima, również jest wiele znanych i ciekawych postaci. Należy do nich z pewnością Aleksy Wdziękoński, ostatni konsul generalny reprezentujący Polskę w znajdującej się pod brytyjskim mandatem Palestynie. Obok niego pochowany jest inny polski konsul generalny w Jerozolimie, Witold Hulanicki, który w lutym 1948 roku razem ze znanym przedwojennym dziennikarzem Stefanem Arnoldem stał się ofiarą będącego wynikiem sowieckiej prowokacji terrorystycznego zamachu. Konsul Hulanicki był sympatykiem idei syjonistycznej, a w latach trzydziestych na polecenie ministra Becka koordynował współpracę rządu polskiego z syjonistami, którym Polacy przekazywali broń, pieniądze oraz pomagali w rekrutacji i szkoleniu wojskowym. Córka konsula Hulanickiego, Barbara, opuściła po tragicznej śmierci ojca Palestynę i przeniosła się do Londynu, gdzie w latach sześćdziesiątych została jedną z najsłynniejszych projektantek mody XX wieku. U Biby Hulanicki ubierali się u niej między innymi Mick Jagger, David Bowie, Cher, żony wszystkich czterech Beatlesów i wielu, wielu innych najbardziej znanych i popularnych aktorów i piosenkarzy tamtych zwariowanych czasów. Niedaleko grobów konsulów pochowana jest Zofia Poniatowska, bliska przyjaciółka Marii Dąbrowskiej, żona wybitnego polityka międzywojennego, wielokrotnego ministra i wicemarszałka sejmu Juliusza Poniatowskiego, uważanego przez wielu za jednego z przywódców polskiej masonerii. Opodal znajduje się także grób popularnej wśród jerozolimskiej Polonii, tajemniczej malarki Eggi van Hardt, ilustratorki opowiadań i obiektu westchnień samego Brunona Szulca. Z braku miejsca, nie sposób wymienić tu wszystkich pochowanych na „Polskim Cmentarzu”, przedstawić ich biogramów, czy osiągnięć, choć większość to postacie o fascynujących życiorysach, które w dramatyczny, ale równie fascynujący sposób splotły się z współczesnymi dziejami Jerozolimy.

Kończąc tę wędrówkę po jerozolimskich śladach wojennej polskiej obecności w Świętym Mieście można jeszcze tylko powiedzieć, że o ile różne nacje – Ormianie, Rosjanie, Niemcy, a nawet Amerykanie mają dziś w Jerozolimie swoje miejsca a czasem nawet całe „dzielnice”, to Polacy mogą chyba powiedzieć, że mieli tu swój polski czas, którego śladom warto poświęcić trochę uwagi odwiedzając dziś to niesamowite i fascynujące miasto.

dr Marek Suchan

dr Marek Suchar
autor

Doktor psychologii, nauczyciel akademicki, badacz historii i kultury Jerozolimy. Absolwent studiów judaistycznych oraz studiów z zakresu archeologii biblijnej w Wyższej Szkole Filologii Hebrajskiej. Autor pięciu książek i kilkudziesięciu artykułów poświęconych historii i współczesności Izraela. W latach 2010–2022 prowadził wykłady i prelekcje m.in. dla Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej w Sejmie RP, na Uniwersytecie Otwartym przy Żydowskiej Gminie Wyznaniowej w Gdańsku oraz w Centrum Kultury i Edukacji Żydowskiej i Fundacji Bente Kahan we Wrocławiu. Od 2022 r. jest kierownikiem merytorycznym studiów podyplomowych judaistyka stosowana na Wydziale Psychologii w Sopocie Uniwersytetu SWPS.

 

kanały

zobacz też

strefa psyche strefa designu strefa zarzadzania strefa prawa logostrefa kultur logo