Wielu dorosłych, kiedy przewartościują swoje życie, odrzuca schematy narzucane przez społeczeństwo i przeżywając drugą młodość, wraca do autentyczności adolescencji. Czego uczy nas młodość? – wyjaśnia Przemysław Staroń, psycholog, kulturoznawca, wykładowca Uniwersytetu SWPS w Sopocie.

Artykuł pochodzi z magazynu „Newsweek Psychologia 4/17”

Dydaktyka logiki często posługuje się przykładem, w którym pada pytanie: czy obecny król Francji jest łysy? Pułapka zastawiona w tym zdaniu wydaje się łatwa do przejrzenia, przecież wiadomo, że Francja nie ma króla. Jednak gdyby zadać pytanie: czy obecny król Dominikany jest łysy, sporo osób zapewne rzekłoby, że nie wie, trzeba by sprawdzić jego fryzurę w necie. Presupozycja, czyli ukryte założenie, że Dominikana ma króla, uszłaby presuponującemu na sucho. Takie ukryte założenie tkwi również w najważniejszym pytaniu tego tekstu: że w ogóle czegoś od młodych ludzi możemy się nauczyć. Warto zatem dla pełnej uczciwości intelektualnej zadać pytanie: czy możemy się czegokolwiek nauczyć od młodzieży?

Z pozoru nie możemy, bo przecież jak ludzie, którzy z racji wieku naturalnie mniej wiedzą, mogliby być nauczycielami starszych i więcej wiedzących? Absurd. Pytanie jednak kryje trzy założenia: 1/ że nauczyć się można tylko wiedzy – a przecież można umiejętności; 2/ że młodzi ludzie mają od starszych mniejszą wiedzę – a tak wcale nie musi być; 3/ że słowo „nauczyć” występuje tu w bardzo określonym znaczeniu, a przecież pole znaczeniowe tego słowa w potocznym języku obejmuje także określenia pokrewne, takie jak „zainspirować”.

Czy zatem młodzi ludzie mogą innym przekazać wiedzę, nauczyć nas umiejętności i zainspirować? Tak, zdecydowanie.

Dawcy inspiracji

Psychologia rozwojowa od dawna rysuje obraz młodego człowieka jako istoty, która odbiera świat diametralnie inaczej niż człowiek dorosły. Dużo bardziej intensywnie, gdyż zaczyna doświadczać jakości wcześniej niedostępnych – myślenie abstrakcyjne otwiera nowe horyzonty postrzegania rzeczywistości, burza hormonów zapewnia doświadczanie wyrazistych emocji, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o własną tożsamość czyni z rówieśników nie tylko znajomych, ale przede wszystkim lustra, w których trzeba się przeglądać. Ten żar młodości, aczkolwiek bogaty w trudy i brzemię naiwności, jest później żywym wspomnieniem dorosłej jednostki, która z rozrzewnieniem cofa się do lat swojego dorastania, pytając, kiedy to minęło – i dlaczego. Jednak czy jest to raj utracony bezpowrotnie? Na szczęście nie, a jednym ze sposobów na przeniknięcie żarem młodości jest właśnie zadawanie się z młodymi ludźmi.

W wyniku realnego kontaktu z nimi i trudno wytłumaczalnych praw czegoś, co można nazwać emocjonalną osmozą, dorośli „odżywają”. Widać to np. wśród nauczycieli, oczywiście tych, którzy swoją pracę wykonują z pasją. Deklarują oni, że nie zamieniliby jej na żadną inną, gdyż czerpią od młodzieży siłę i energię do działania. Są w stanie pokonywać górskie szlaki na wycieczkach, grać cały wieczór w mafię na obozach i tańczyć przez pół nocy na studniówce.

Doskonale widać to także w grupach seniorów, którym dano możliwość realnego kontaktu z młodymi. Aktywni emeryci, członkowie Zakonu Feniksa, międzypokoleniowego fakultetu olimpijskiego z Sopotu, którzy od kilku lat dwa razy w tygodniu chodzą wraz z licealistami na zajęcia z filozofii, deklarują, że nie wyobrażają już sobie życia bez tych międzypokoleniowych kontaktów. Ich relacje z młodzieżą znacznie wychodzą poza ramy szkoły – przeradzają się w bliskie znajomości i przyjaźnie. Potrafią wspólnie z absolwentami pójść na piwo albo wypływać na imprezowe rejsy po Bałtyku.

Żar młodości, chociaż bogaty w trudy i brzemię naiwności, jest później żywym wspomnieniem dorosłych, którzy z rozrzewnieniem cofają się do lat swojego dorastania, pytając, kiedy to minęło – i dlaczego. Jednak to nie musi być raj utracony.

Seniorzy, których przekrój wieku wynosi 55 – 93 lata, przeżywają przy młodzieży swoją drugą, a może i kolejną,  młodość, podkreślając, ile doświadczają radości, pasji, otwartości, odwagi, werwy i energii do działania. Co ciekawe – również intuicyjnej mądrości, odartej ze schematów, naturalnej, niezmąconej jeszcze przez krytycyzm dorosłości. Dana, 62-letnia mieszkanka Sopotu, która kilka lat temu przeszła raka piersi, podkreśla, że było jej łatwiej poradzić sobie z chorobą niż jej koleżankom, gdyż nieustannie odwiedzali ją młodzi ludzie, ładując w nią całą masę energii. Rok po zakończeniu leczenia Dana zatańczyła z absolwentami na rurze.

Tym, co czyni z młodych tak skutecznych dawców inspiracji, jest ich autentyczne zaangażowanie, które wynika właśnie z tych, opisywanych wcześniej, jakości rozwojowych. Ktoś może powiedzieć – przejdzie im, dorosłość ich z tego wyleczy. Tylko dlaczego tak wielu dorosłych po przewartościowaniu swojego życia odrzuca schematy narzucane przez społeczeństwo i przeżywając drugą młodość, wraca do autentyczności adolescencji?

Przewodnicy w dżungli cyfrowego świata

To, co młodość oferuje dorosłości, związane jest także z wiedzą i umiejętnościami. Po pierwsze, fundamentalną sprawą jest sama kwestia stosunku do wiedzy. Dorośli są obarczeni doświadczeniem szkolnictwa XX w., w ramach którego triada ZZZ, czyli „zdać, zakuć, zapomnieć” była przewodnią myślą uczących się. W czasach, gdy książek było niewiele, a jeśli już były, to niekoniecznie łatwo dostępne, gdy nie można było korzystać z wyszukiwarki Google, by szybko znaleźć odpowiedź na wiele pytań, zmuszanie człowieka do wyuczenia się określonych informacji wydaje się być w jakimś stopniu zrozumiałe. Dzisiaj, „zakuwanie” ma coraz mniej sensu. Dużo bardziej cenioną umiejętnością jest nie tyle posiadanie określonych informacji, ile zdolność szybkiego ich wyszukania oraz, co ważne, przetworzenia. Bardzo często dorośli są zdumieni, jak wiele dzięki takiej umiejętności można zyskać, i wchodzą niczym zagubieni poszukiwacze do dżungli, w której młodzi zachowują się jak tubylcy.

Świat informacji, nierozerwalnie powiązany z internetem, jest dla młodych naturalną przestrzenią. Jeśli dorośli potrafią zrozumieć jego mechanizmy, zasady i sposób poruszania się w nim także młodych ludzi, zyskują dostęp do niewymiernego bogactwa, które – przełożone np. na realia polityki – może się okazać niezwykle wymierne. W 2015 r. powszechnie uznawano reelekcję Bronisława Komorowskiego za oczywistą. Ci, którzy tak twierdzili, nie zapuszczali się jednak w świat mediów społecznościowych. Niezrozumienie tej rzeczywistości, wypełnionej ekspresją młodych ludzi, na pewno w jakimś stopniu doprowadziło do porażki urzędującego prezydenta.

Dlaczego tak wielu dorosłych po przewartościowaniu swojego życia odrzuca schematy narzucane przez społeczeństwo i przeżywając drugą młodość, wraca do autentyczności adolescencji?

Młodzi tubylcy świata cyfrowego są niejednokrotnie autorytetami także w zakresie kompetencji stricte technicznych. O ile bohater jednego z dowcipów, ojciec mówiący do syna: „Musimy porozmawiać o seksie” i słyszący w odpowiedzi: „Dobrze, tato, co chcesz wiedzieć”, nie spodziewał się takiej odpowiedzi, o tyle nauczyciele informatyki bardzo często są już świadomi, że ich uczniowie wiedzą więcej od nich. Ci młodzi eksperci są zatem nieocenioną pomocą dla wszystkich, którzy chcą nauczyć się obsługi komputera czy smartfona. Ale o ile przeciętny nauczyciel może mieć opory przed przyznaniem, że uczniowie wiedzą i umieją coś lepiej, o tyle człowiek starszy będzie wniebowzięty, jeśli młody człowiek poświęci mu czas i pomoże w nauce obsługi sprzętów XXI w. W Zakonie Feniksa to właśnie licealiści zarazili social mediami, m.in. Snapchatem, dorosłych, w tym seniorów – kilkoro z nich faktycznie ma konta na Instagramie, Snapchacie i z nich korzysta (o Facebooku nie wspominając).

Tłumacze współczesności

W tej cyfrowej dżungli ważny jest nie tylko teren i reguły poruszania się po nim, ale i język, a w tym zakresie młodzi tubylcy są kopalnią wiedzy i pomagają dorosłym zrozumieć świat. Jaki świat? Na pewno współczesny i nie tylko cyfrowy. Hipster, hejt czy selfie to pojęcia, bez których znajomości, ba, dobrej znajomości, nie sposób interpretować drugiej dekady XXI w. Nierozumienie stojących za nimi zjawisk to nie tylko nierozumienie świata internetu, to nierozumienie świata w ogóle, skoro wszystkie zjawiska oznaczane tymi pojęciami wpływają na świat realny – hipsterzy napędzają biznes, hejt wpływa na wizerunek i powodzenie lub niepowodzenia polityków, selfie jest typową formą budowania wizerunku i kontaktu z innymi.

Godne uwagi jest przede wszystkim jednak to, że instrumentarium pojęciowe ludzi młodych pozwala nam zrozumieć zjawiska obecne już na długo przed pojawieniem się internetu. „Zostańmy przyjaciółmi” słyszane od ukochanego bolało zawsze, ale dopiero teraz doczekało się nowego, krótkiego terminu, standardowo obecnego w słowniku młodych ludzi. Mowa o friendzone. Jeśli kiedyś trzeba było tłumaczyć znajomym, że niestety, powiedziała, że to nie to, że to nie moja wina... itd., to dzisiaj wystarczy powiedzieć: sfriendzonowała mnie. Wrzucony do friendzone’a człowiek niepogodzony z takim obrotem spraw kiedyś był po prostu namolny, teraz jest stalkerem, a gdy na dodatek pisze niedwuznaczne SMS-y, to uprawia seksting. Może dlatego, że jest atencyjny?

Eksperci od rzeczywistości

Młodzi ludzie dzięki swojemu emocjonalnemu wdziękowi, kompetencjom cyfrowym i instrumentarium pojęciowemu mogą być doskonałymi ekspertami ds. rzeczywistości. Mogą być przyjaciółmi dorosłych, mogą odkrywać nowe i świeże perspektywy postrzegania problemów, mogą zaskakiwać wiedzą, o której dorosły by nawet nie pomyślał, że istnieje, mogą wcisnąć magiczne dla starszych od siebie guziki, przenoszące do innego świata, mogą nazywać to, co dorosłym przychodziło i przychodzi z trudem. Nowe pokolenie może także o wiele więcej – a więc zamiast wyrabiać sobie o nim zdanie na podstawie potocznych opinii, warto go doświadczyć. A do tego trzeba się otworzyć i zaufać, a także zrezygnować z często protekcjonalnego tonu dorosłości. Wtedy może się okazać, że pod płaszczykiem stereotypów jest coś magicznego, najczystsza magia młodości.

 

Artykuł pochodzi z magazynu „Newsweek Psychologia Extra 4/17”
Czasopismo dostępne na stronie »

258 przemyslaw staron

O autorze

Przemysław Staroń – psycholog i kulturoznawca. W pracy zawodowej umiejętnie łączy dwa obszary swojej specjalizacji – jako kulturoznawca pracuje w II LO im. Bolesława Chrobrego w Sopocie, gdzie uczy etyki oraz wiedzy o kulturze, a jako psycholog – w Zakładzie Psychologii Wspomagania Rozwoju SWPS, Sopockim Uniwersytecie Trzeciego Wieku i Centrum Rozwoju Jump. Wyróżniony tytułem Nauczyciela Roku 2018 przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia